„Raz w roku w Skiroławkach” – opracowanie

Dzieło mylnie interpretowane przez krytyków jako „siermiężne porno” jest historią pokazująca procesy integracyjne ludności mazurskiej, ukraińskiej, warmińskiej i polskiej w małej wsi, gdzieś na północy kraju. Skiroławki – enklawa zagubiona wśród lasów i jezior na krańcach cywilizowanego świata ma odgrywać rolę kropli, w której odbija się cały ludzki ocean. Jednakże autor, jakby umyślnie prowokując wrogów, uczciwie przyznaje, że powieść zawiera sporo erotyki, która jest normalną częścią naszego dorosłego życia.

Nienacki odrzucił eufemistyczne peryfrazy, ostentacyjnie eksponując całą biologię aktu seksualnego. Tak więc co pięć akapitów pojawiają się, cytuję: „nabrzmiałe członki, wypięte zady, rozchylające się kwiaty, sterczące cycki, diabelskie różki, rozchylone uda, obwisłe ogony, twarde korzenie, owłosione łona, skurczone brodawki obnażonych piersi, spazmy rozkoszy, miętoszone fujarki itd.”. Wszystkie te „gorszące” scenki znakomicie podpatrzone zarówno psychologicznie, jak i obyczajowo, mimo iż nieco bulwersują „nagą fizjologia”, wcale nie są pornograficzne, a wręcz przeciwnie- nierzadko komiczne. Ukazują różnorodność ludzkich upodobań erotycznych, a tym samym mnogość i skomplikowanie charakterów oraz relacji w związkach małżeńskich (pozamałżeńskich również). Justyna śniła o Kłobuku, który ją zapładnia, doktor Niegłowicz musiał najpierw upokorzyć kobietę zanim w nią wszedł, Halinkę Turlej podniecała stara armatura łazienkowa, panią Basieńkę zapach suszonych śliwek, a Leon Kruczek lubił włożyć kobiecie rękę pod sukienkę, gdy się tego najmniej spodziewała. To bogactwo osobowości, wielość wątków oraz przynależnych im języków i stylów harmonijnie współbrzmi, a raz w roku stapia się w jedno. Kręte ludzkie drogi krzyżują się w starym młynie, gdy nieokiełznany żywioł natury, ciemny i głęboko utajony, bierze górę nad rozumem, społecznymi podziałami, wychowaniem lub dumą. „Krew ludzka z krwią ludzką się miesza, człowiek człowiekowi staje się bratem, siostra, mężem i żona, żyje z każdą jak to w raju być musiało, kiedy ludzie wstydu nie znali. Ktoś, kogo nie znamy, rozpala ogień w nas samych i każe iść ku sobie, aby żywić się wzajemnie własnym ciałem”. Niezwykła rytualna jakby msza „mieszania krwi” rozgrywa się w powieści na pograniczu marzenia, snu i realności. Jest wizją, spełnieniem, wyzwoleniem, przełamaniem tabu.

Erotyka w „Raz w roku w Skiroławkach” jest nie tylko pretekstem do stawiania pytań o wolną wolę, lecz także moralizowania. Potępia się tu zarówno rozwiązłość, jak w przypadku Porowej czy Turoniowej, jak i nadmierną cnotliwość prowadzącą do staropanieństwa przedstawiona na przykładzie nauczycielki Luizy. Nawet proboszcz Mizerera twierdzi, że Bóg stworzył kobietę i mężczyznę nie po to, aby żyli obok siebie, ale po to, aby żyli ze sobą. To, co dzieje się miedzy nimi jest przecież naturalne, piękne i moralne. Natomiast małżeństwo bez wzajemnego pragnienia siebie jest nieuczciwe i nikomu niepotrzebne, gdyż tak, jak Psyche bez Erosa, dusza ludzka cierpi, kiedy zmysły nie zostaną nakarmione.