Dzień na Harmenzach – opowiadania Tadeusza Borowskiego

Opowiadanie Tadeusza Borowskiego pt. „Dzień na Harmenzach”. Więźniowie pracują przy torze kolejowym. Tadek-narrator jest osobą, która wypracowała sobie odpowiednią pozycję w obozie. Nie chodzi głodny i ma odpowiednie ubranie: „Dobrze jest pracować, jak się zjadło na śniadanie ćwierć boczku z chlebem i czosnkiem i zapiło się puszką skondensowanego mleka”. W trakcie pracy rozchodzi się wieść, że wieczorem w obozie będzie wybiórka. Więźniowie starają się doprowadzić do porządku: „Ukradkiem opatrują sobie rany, żeby były czyściejsze i mniejsze, zrywają bandaże, masują mięśnie, spryskują się wodą, żeby być świeższymi i raźniejszymi na wieczór. Walczą o byt ciężko i bohatersko”. Więźniowie wiedzą, że jeśli będą wyglądać na chorych, to trafią do komory gazowej. W obozie panują specyficzne reguły. Ten, kto ma lepszą pracę, zna reguły obozowego życia oraz ma pewne znajomości, a co za tym idzie większą szansę na to, by uniknąć śmierci. Więźniowie walczą więc o wszystko – ubranie, pracę, jedzenie. Zdobycie jedzenia nie wiąże się w obozie tylko z chęcią zaspokojenia głodu, ale oznacza również przetrwanie. Trzeba jeść, aby mieć siły do dalszej pracy. Ludzie wyniszczeni, chudzi i bez sił są usuwani, gdyż nie ma z nich żadnego pożytku, zajmują tylko miejsce. Wszelka solidarność między więźniami została zniszczona. Przetrwanie w obozie wiąże się, więc z przestrzeganiem odpowiednich reguł oraz umiejętnością walki o lepszą pracę, jedzenie, ubranie. Jest również równoznaczne z kryzysem wszelkich wartości moralnych.